MYKITA

Okulary MYKITA – jak to się robi w Berlinie!

Meksyk, Cartagena, Nowy Jork, Londyn, Paryż, Tokio, Kraków… itd.

Lista miast ogarniętych „okularową epidemią” pt. Mykita handmade in Berlin jest zbyt długa by wystarczyło tu miejsca.

I nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jeszcze kilka lat temu poza Niemcami mało kto o nich słyszał. Wystarczył jeden film i szum wokół TYCH okularów, które w 2009 roku założyła na swój nos Sarah Jessica Parker w filmie Seks w wielkim mieście 2.

Gdy w 2003 roku grupa kilkunastu znajomych zakładała w Berlinie nową firmę, nikt nie przypuszczał, że rodzi się marka, która w parę lat zawładnie sercami okularowych fanatyków i półkami najlepszych miejsc z oprawkami.

Mniejsi producenci i wielcy świata okularów, wszyscy zgodnie wymieniają dzisiaj Mykitę jako jednego z liderów w ich branży.

Na ten sukces ma wpływ kilka czynników. Najważniejszymi były filozofia i produkt.

W czasach gdy niemal każdy producent staje na głowie by jak najwięcej sprzedać i zarobić nasi niemieccy przyjaciele, bez presji i szaleństwa podbijali kolejne kraje.

Najlepiej to widać na przykładzie Paryża i Moskwy, gdzie kiedyś musieli długo czekać na dopuszczenie ich wyrobów na tamtejsze rynki. Dzisiaj w tych i wielu innych metropoliach, kolekcje Mykity zajmują najwięcej miejsca. Z kilunastoosobowej przerodzili się w jednego z najbardziej lubianych pracodawców za Odrą, który tylko w swej kamienicy  biura i produkcja) zatrudnia grubo ponad 100 osób, i prawie drugie tyle współpracowników poza granicami Niemiec.

Brak logo na zausznikach (dobry towar broni się bez napisów), kapitalnie lekka acz bardzo wytrzymała stal, bezśrubkowe zawiasy, dopasowane niemal idealnie tworzywo. W przypadku soczewek przeciwsłonecznych dodatkowa jakość dzięki współpracy z prekursorem optyki okularowej, firmą Zeiss.

Jeśli do kogoś to nie przemawia, to niech zajrzy na stronę Berlińczyków i zobaczy galerię światowych sław, które z dumą noszą oprawki handmade in Berlin.

W Polsce też takowych nie brakuje.